To chyba powszechna przypadłość wśród debitantów: nie wierzyć, że dopięło się swego :) Mam identycznie jak Ty. Całe życie dążyłem do wydania książki, a potem wielkie zdziwienie i niedowierzanie, gdy wreszcie dostałem na maila swoją pierwszą umowę wydawniczą. Przy czym u mnie spodziewana radość nastąpiła później, bo wbrew wszelkim oczekiwaniom pierwszą emocją był strach. Wywołany m. in. przez zapis zobowiązujący mnie do uczestnictwa w spotkaniach autorskich 🙈
To chyba powszechna przypadłość wśród debitantów: nie wierzyć, że dopięło się swego :) Mam identycznie jak Ty. Całe życie dążyłem do wydania książki, a potem wielkie zdziwienie i niedowierzanie, gdy wreszcie dostałem na maila swoją pierwszą umowę wydawniczą. Przy czym u mnie spodziewana radość nastąpiła później, bo wbrew wszelkim oczekiwaniom pierwszą emocją był strach. Wywołany m. in. przez zapis zobowiązujący mnie do uczestnictwa w spotkaniach autorskich 🙈
Gratki! Fajny substack
♥️
❤️