Pod klatkę obok wprowadziły się nam kwiczoły. Założyły gniazdo tuż pod naszym balkonem, w koronie niewielkiego, chudziutkiego klonu. Z dwa metry nad ziemią. Obok ulicy, budowy i tej wspaniałej morwy, o której już Wam tu pisałam.
Sąsiedzi z wszystkich pięciu klatek pielgrzymują kilka razy dziennie, żeby podziwiać nowych lokatorów. Ci, którzy mieszkają najbliżej, pilnują też gniazda z okien i odganiają okoliczne koty. Cała kamienica żyje kwiczołami.
A one, zadowolone, skrzeczą wniebogłosy, skacząc wokół śmietnikowej altany w nadziei na jakieś pyszności z bio i zmieszanych. Na ich widok przypomina mi się fragment “Atlasu dziur i szczelin”, w którym Michał Książek opowiada o preferencjach żywieniowych ptaków:
(…) szpaki wyraźnie preferują pizzę na cienkim spodzie. Jeśli zaś kebab, to resztki opcji w grubym cieście z kurczakiem z baru Shawarma Jaffa Tel Aviv, gdzie serwują też świetny falafel. To nie tania próba rozbawienia czytelników – ptaki mają swoje preferencje także w mieście. W Nowej Zelandii zbadano, który cukier wróble kradną najchętniej. W tym celu wykonano kilkaset godzin nagrań. Okazało się, że wróble wolą zwykły cukier niż słodzik. Przedkładają go także nad cukier brązowy. Co więcej, nauczyły się rozpoznawać kolor opakowania ulubionego smakołyku.
Miejskie ptaki znają ludzką kulturę znacznie lepiej, niż ludzie ptasią. Gdy one odróżniają cukier od słodzika, my nadal mylimy drozdy z kwiczołami. Co miewa dla ptaków opłakane skutki, bo jak tłumaczy w atlasie Andrzej G. Kruszewicz z Ptasiego Azylu przy warszawskim ogrodzie zoologicznym:
Pisklęta opuszczają gniazdo w wieku około 2 tygodni. W tym wieku jeszcze nie latają i nie boją się ludzi, za to dość sprawnie biegają i żebrzą o pokarm. W razie zagrożenia bronią ich rodzice i współplemieńcy, którzy poradzą sobie nie tylko z wroną czy sroką, ale nawet z kotem lub psem. (…) Corocznie do Azylu trafiają dziesiątki młodych kwiczołów. Nie tylko dzieci i młodzież, ale także dorośli zabierają je podczas wiosennych spacerów. Od 10 lat apelujemy, by zostawiać je tam gdzie są, tłumaczymy, że z alejki można je przenieść na trawnik, że dorosłe nie wyczują ludzkiego zapachu i nie zabiją potem swoich dzieci, że koty są wszędzie i kwiczoły umieją uchronić przed nimi swoje potomstwo, że najlepsze, co można zrobić, to nic nie robić. Popatrzeć, przenieść malca na trawnik - i już… Niestety, sporo osób zabiera młode kwiczoły do domu, a potem karmi je okruszkami chleba i ciasta, cielęcinką, chudym mięskiem, podrobami kurzymi, mlekiem, a nawet czekoladą. Dopiero gdy osłabną, ledwo żywe trafiają do Azylu. A przecież wystarczyło zostawić je tam gdzie były, z rodzicami i rodzeństwem, wśród krewnych i znajomych, w naturalnym dla nich środowisku.
Bo choć trudno nam w to uwierzyć, skoro sami coraz bardziej w miastach wariujemy i marzymy o ucieczce na wieś, albo w dalekie kraje, albo na odległe plaże, dla coraz większej ilości dzikich zwierząt nasze zatłoczone, zabetonowane, zaśmiecone miasta są już środowiskami naturalnymi. Czyli takim, w których zwierzęta wychowują się od pokoleń i naprawdę wiedzą lepiej od nas, czego im do szczęścia potrzeba. Nie opieki, a spokoju. Nie kolejnych budek, a drzew, dziupli i cienia. W miarę czystej gleby. Stref bez samochodów. Nie straży sąsiedzkiej, a stałego dostępu do wody.
Jeśli i do Was wprowadziły się w tym sezonie jakieś ptaki, zamiast otaczać je ludzką gościnnością, idźcie za radą Książka i:
“zatkaj dziurę w krawężniku, przez którą odpływa deszczówka, albo wydepcz (wygrab) nieckę na kałużę. Kałuża jest świetnym przykładem właściwej retencji wody, jej główna zasada brzmi: kropla powinna zostać tam, gdzie spadła. (…) Na trasie swoich codziennych podróży miejskich znajdź otwór w murku, wystającą rurę bądź nieckę i napełniaj ją wodą przez całe lato. To może być pusta donica kwiatowa, patera trzymana przez aniołka na pomniku, pusta fontanna bądź ubytek w podmurówce lampy ulicznej. Nawet dołek w ziemi. Zobaczysz, jak po kilku dniach korzystają z niego owady, glony, a nawet ptaki. Znajdź dziurę, której zalewanie nie zaszkodzi bezpieczeństwu twojemu i innych. Jeśli wszystko wokół jest szczelne, gładkie i hermetyczne, po prostu ją zrób. Na początku wystarczy mała. Większość dziur ma bowiem tendencję do powiększania się. Ale też do przeciekania. Zanim zrobisz dziurę, rozejrzyj się, czy nie ma jakiejś, którą warto zatkać. Ta pozornie sprzeczna z dziurawieniem czynność może ujawnić istnienie kałuży, o której nie wiedziałeś.”
Poidła dla ptaków prawem, nie towarem! Niech baseny dla kwiczołów wyrosną przy każdej ulicy.
Dobranoc!